O tym jak efektywnie skorzystać z targów pracy oraz o wyzwaniach podczas ich organizacji rozmawiamy z współtwórczynią Career EXPO Anną Rakoczy.

Anna Rakoczy już od ponad czterech lat organizuje targi pracy Career Expo. Własną działalność zaczynała już na studiach, gdy wraz ze znajomymi postanowiła wykorzystać swoje doświadczenie zdobyte w organizacji studenckiej i zorganizowała pierwsze komercyjne targi pracy.

Zdradza nam swoją receptę na efektywne skorzystanie z targów, tak aby wyjść z nową pracą w kieszeni. Opowiada również o wpadkach przy organizacji sprzed lat.

Szymon Bazan: Jak to się stało, że wpadła Pani na pomysł organizacji takiego eventu jak Career EXPO?

Anna Rakoczy: Historia się zaczyna w 2012 roku, gdy wraz z moimi przyjaciółmi, a później wspólnikami stwierdziliśmy, że skoro tak dobrze nam się działa przy organizacji eventów, może warto założyć firmę, która będzie robiła rzeczy podobne, ale bardziej profesjonalne.

Na studiach organizowaliśmy Dni Kariery. Odbywały się one na Politechnice Wrocławskiej oraz Uniwersytecie Ekonomicznym. Uznaliśmy, że to ciekawa nisza i chcemy zrobić coś skierowanego do odbiorcy masowego, czyli do wszystkich ludzi, którzy chcą znaleźć lub zmienić pracę. Ta koncepcja się przyjęła i działa – później pojawiła się konkurencja i tak pokrótce wygląda nasza historia.

Targi Pracy

Skąd decyzja o organizacji targów pracy?

Organizując targi w wieku 21, 22 lat spodobała nam się ilość wyzwań. Podobało nam się, że trzeba być w kilku miejscach naraz i koordynować wiele rzeczy w tym samym czasie. Zaczynając mieliśmy pod swoimi skrzydłami kilkunastoosobową ekipę, nad którą ciężko było zapanować. Nie do końca się to udało. Ostatecznie w organizację wydarzenia mogły zaangażować się na 100% tylko 3 osoby. Trudno było wywołać takie samo poczucie odpowiedzialności u wszystkich członków zespołu. Wtedy sprawdziliśmy się na placu boju i uznaliśmy, że warto kontynuować przygodę z tego rodzaju eventami.

Widzę w tym pewną misję społeczną. Realizujemy dobry koncept, który pomaga ludziom w życiu. Wiadomo, że od pracy bardzo dużo zależy. Fajnie jeśli jest ciekawa, dobrze płatna i mamy umowę, która nas satysfakcjonuje. Cieszę się, że możemy pomagać ludziom w znalezieniu takiej właśnie pracy

Organizuje Pani targi już od ponad 4 lat, czy obserwuje Pani trendy lub zmiany wśród pracodawców? Jak zmienia się podejście do kandydatów?

Coraz więcej firm przykłada większą wagę do swojego uczestnictwa w targach i sposobu w jaki się prezentują. Stanowiska z roku na rok wyglądają lepiej, firmy wysyłają osoby, które są bardzo zaangażowane i mają szeroką wiedzę o prowadzonych rekrutacjach. Często oprócz rekruterów pojawiają się specjaliści z danych działów, którzy opowiadają jak „od kuchni” wygląda praca na danym stanowisku. Wiadomo, że rekruter musi mieć ogólną wiedzę na temat obowiązków na danym stanowisku, jednak nie jest specjalistą od wszystkiego. Natomiast spotkanie pracowników na targach pozwala kandydatowi na poznanie wszystkich aspektów pracy. To bardzo mi się podoba.

Firmy w różny sposób próbują zachęcić uczestników do odwiedzenia swojego stanowiska. Jest to rywalizacja o zainteresowanie i zwykle najlepiej radzą sobie największe korporacje, choć i mniejsze starają się nie zostawać w tyle. Organizują różne konkursy, rozdają bardzo wartościowe nagrody, mają interaktywne, multimedialne prezentacje z którymi można wchodzić w interakcję. Teraz ciekawym trendem jest VR (przyp. red. virtual reality). Ostatnio sprzedajemy usługę, która polega na przygotowaniu wirtualnej podróży po biurze danej firmy. Z takiej podróży skorzystała między innymi firma EY. Na targach wypożyczyła od nas okulary i chętnym kandydatom mogła pokazać swoją siedzibę. Takie gadżety potrafią ściągnąć zainteresowanie oraz powodują uśmiechy uczestników.

Oczywiście targi to nie tylko przyjemna rozmowa z firmą i zbieranie gadżetów. Wiele firm efektywność udziału w wydarzeniu mierzy liczbą zebranych wartościowych CV. Dlatego pamiętajmy, aby na takie wydarzenie przygotować kilka kopii swojego CV, które przykuje wzrok rekruterów. Jeśli nie wiemy, czy jest ono przygotowane w profesjonalny sposób, na targach można podejść do punktu doradczego, aby je skonsultować, poprawić i wydrukować. Później można bez obawy rozdawać je firmom. Targi trwają aż 8 godzin, więc wszystko można zrobić w ciągu jednego dnia.

Targi Pracy

Planują Państwo ugościć ponad 3000 osób, liczba jest bardzo imponująca! Jakie jest największe wyzwanie przy organizacji tak wielkiego wydarzenia z perspektywy organizatora?

To trudne pytanie, bo tych wyzwań jest mnóstwo. Jednak największym jest zbudowanie takiego eventu, który z roku na rok jest ciągle tak samo atrakcyjny, a nawet lepszy. Aby być konkurencyjnymi, musimy doskonalić naszą formułę. Nie możemy mieć cały czas tej samej konwencji, ponieważ stałoby się to nudne.

Zdajemy sobie sprawę, że jest rynek na nasze wydarzenia, jednak konkurencja nie śpi. Dlatego zapewniamy coraz fajniejszych prelegentów, coraz ciekawsze tematy prelekcji oraz coraz lepsze firmy. Chcemy, aby uczestnicy mieli kontakt nie tylko z korporacjami, dlatego na targi wprowadzamy również środowisko startupowe.

Oferujemy też bardzo dużą wartość dydaktyczną. Po raz pierwszy na targach nie będzie 10 czy 15 szkoleń, ale aż 40! Merytorycznie jesteśmy bardzo solidnie przygotowani. Tematyka szkoleń dotyczy nie tylko standardowych tematów, np. w jaki sposób przygotować się do rozmowy rekrutacyjnej czy jak zbudować swoje CV. Pojawi się też coraz więcej szkoleń dla programistów z konkretnych technologii lub z nauki obsługi znanego narzędzia, wykorzystywanego tylko w świecie finansów.

Czasem są one tak specjalistyczne, że trafiają do bardzo konkretnej grupy, jednak wolne miejsca rozchodzą się bardzo szybko, więc domyślam się, że jest to temat, który rzeczywiście kogoś interesuje. Oczywiście po takim szkoleniu można dostać certyfikat, wpisać go do CV oraz, co najważniejsze – korzystać z takiej wiedzy.

Dla kogo jest skierowanie wasze wydarzenie?

Zawsze mówiliśmy, że kierujemy swoje wydarzenie do studentów, absolwentów oraz młodych specjalistów. Te grupy się tak często zmieniają i mieszają, że ciężko nam wyszczególnić tylko jedną.

Są eventy, na których 50% uczestników zadeklarowało, że ma ponad 3 letnie doświadczenie zawodowe w branży. Jak widać, z grupami obecnymi na targach bywa różnie, nie są jednorodne.

Cały czas się rozwijacie i pewnie wiele lekcji już za Panią. Zastanawiam się czy pamięta Pani jakąś wpadkę sprzed lat? Jak sobie z nią poradziliście?

Pamiętam, że gdy pierwszy raz pojawiliśmy się w Poznaniu, w 2013 roku, skorzystaliśmy z usług wolontariuszy, których zadaniem było umieszczenie plakatów naszego wydarzenia we wszystkich rozpoznawalnych miejscach w mieście. Oczywiście tam, gdzie jest to prawnie dozwolone! A oni … zakleili cały Poznań. Ponadto były one w krzykliwym, pomarańczowym kolorze. Nie wiem dlaczego się nie dogadaliśmy, ale te plakaty wisiały dosłownie wszędzie! Łącznie ze słupami MPK oraz ścianami budynków.

Nie tego dotyczyła nasza współpraca i później mieliśmy spore problemy wizerunkowe. Musieliśmy ponieść za to konsekwencje. Oczywiście zdjęliśmy plakaty i na własny koszt wyczyściliśmy miasto. Nie obyło się jednak bez nieprzyjemnych maili, telefonów czy wiadomości na Facebooku.

Czasami zdarzają się wpadki związane z tym, co firmy dosyłają na potrzeby promocji i ich uczestnictwa w targach. Mieliśmy kiedyś partnera, który dostarczył nam reklamę z różnymi logotypami. Po ostatnim składzie materiału i zleceniu wydruku okazało się, że w jednym logotypie kolory są kompletnie przekręcone! Firma się oburzyła, że jest to strata wizerunkowa i musieliśmy zapłacić karę.

Organizując taki event jest bardzo wiele obszarów do skoordynowania i skontrolowania,  więc najlepiej przyjąć zasadę, że robimy wszystko jak najlepiej, ale zawsze jest prawdopodobieństwo, że coś się nie uda. Sztuką jest poradzić sobie tak, aby nie tracić na to zdrowia własnego i współpracowników.

A jeśli chodzi o dalsze plany? Bardzo ciekawą inicjatywą jest DevCamp – wydarzenie skierowane dla profesjonalistów z branży IT. Proszę powiedzieć jak to się sprawdziło?

DevCamp jest wydarzeniem zupełnie innego formatu niż Career EXPO. Jest to połączenie hackathonu i konferencji merytorycznej dla programistów i developerów.

Przedstawiamy na nim nowoczesne technologie, omawiamy nowinki z tego świata. Ubieramy to w konkretną, skondensowaną formę, aby połączyć wiele różnych, ciekawych rzeczy, które się sprawdzają. Połączyliśmy to również z rekrutacjami.

Jednak najważniejsze jest to, aby programiści się dobrze bawili, a firmy miały do nich nowy, innowacyjny sposób dotarcia. Rynek IT jest bardzo trudny, to dosyć specyficzna branża. Właśnie dlatego stworzyliśmy osobne wydarzenie skierowane do całej tej grupy. W przyszłości chcemy też zrobić wydarzenie skierowane do rynku finansowego i również iść w tę stronę. Oczywiście event, jakim jest Career EXPO bardzo dobrze nam się sprawdza, dlatego nie będziemy z niego rezygnować.

Jeśli mowa o planach biznesowych na przyszłość, chcemy większy nacisk położyć na rozwój własnego systemu wystawienniczego dla firm – StandSupreme. Już teraz z powodzeniem sprzedajemy klientom stoiska wielokrotnego użytku, których zaletą jest wysoka estetyka wykonania, szybki montaż i demontaż, a także brak zmartwień o transport i magazynowanie – sprzedajemy taką usługę w systemie abonamentowym. Na ten moment chcemy ulepszyć system i dopracować brand, aby móc ruszyć z ekspansją.

DSC01030

Mam jeszcze pytanie dotyczące kandydatów. Pani ścieżka kariery jest dość nietypowa, jeszcze na studiach założyła Pani swój biznes zamiast wybrać pracę dla kogoś. Skąd taka decyzja? Czy to właśnie działanie w organizacjach studenckich przekonało Panią do założenia czegoś swojego?

Chciałabym powiedzieć, że to była przemyślana decyzja… Lub, że zawsze o tym marzyłam. Jednak z tego co pamiętam, firmę założyliśmy bardzo spontanicznie. Zanim to się stało, miałam tak zwaną “prawdziwą pracę”. Przez osiem miesięcy pracowałam w agencji PR-owej. Następnie pojawił się pomysł na komercyjną organizację targów. Wyszliśmy z założenia, że musi się udać, ponieważ jesteśmy w tym dobrzy i mieliśmy okazję się sprawdzić.

Zrobiliśmy już coś non-profit, teraz spróbujmy zrobić dokładnie to samo, ale z nową marką. Był to bardziej zew przygody, niż świadoma decyzja, bo ja nigdy nie planowałam zakładać czegoś własnego! Była to wypadkowa sytuacji, które się wydarzyły.

Zawsze byłam osobą, która robiła wiele różnych rzeczy. Poza studiami przebywałam w różnych środowiskach, w których poznałam mniej lub bardziej rozgarniętych ludzi. Myślę, że warto to robić, aby od początku studiów tworzyć własną bazę kontaktów. Najlepiej robić różne rzeczy, trenować ciekawy sport, do tego działać w kołach lub organizacjach. Udzielać się tam, gdzie możemy rozwijać swoje kompetencje i zrobić coś fajnego.

Dobrze jest również rozwijać się językowo, na przykład oprowadzając Erasmusów po mieście. Dzięki temu robimy kilka rzeczy za jednym zamachem – po pierwsze poszerzamy grono swoich znajomych, uczymy się nowych rzeczy oraz zdobywamy ciekawe doświadczenie.

Pamiętam, że zawsze rodzice dziwili się, że poświęcam tak dużo czasu na rzeczy, które nie przynoszą mi pieniędzy, ale myślę że to było kluczowe. Nie nastawiajmy się tylko na zysk. Jeśli będziemy osobami, które dużo robią, są świadome swoich umiejętności i wartości, to pieniądze w końcu do nas przyjdą – to wcale nie są puste słowa.

Aktywne działanie w wielu różnych miejscach, prędzej czy później pozwoli nam zebrać wokół siebie ludzi, którzy zechcą z nami tworzyć ciekawe inicjatywy. To może być projekt artystyczny, organizacja wydarzenia, jakiś pomysł, który ma szansę być nowinką technologiczną. Możemy założyć startup, który robi jakieś fajne rzeczy – teraz jest przecież tyle możliwości.

A jak powinien przygotować się kandydat do takich targów, aby zwiększyć swoją szansę na sukces?

Przede wszystkim należy się dobrze przygotować. Musimy wiedzieć kto się wystawia, zorganizować sobie czas tak, aby dowiedzieć się o takiej firmie jak najwięcej. Sprawdzić, czy pasujemy do aktualnie prowadzonych rekrutacji. Dostępne pozycje możemy znaleźć w zakładce „Praca” na stronie danej firmy. Oprócz tego na naszej stronie widnieją profile wystawców, gdzie są sekcje dotyczące prowadzonych rekrutacji.

Zalecam podejście na zasadzie – przychodzę na targi, bo chcę porozmawiać z konkretną firmą. Oczywiście zdarzają się uczestnicy, którzy przychodzą do stanowiska informacyjnego z pytaniem co mają robić. Bardzo chętnie udzielamy takich informacji, jednak takiej osobie musiałoby się bardzo poszczęścić, aby wyszła ona z propozycją pracy w kieszeni. Warto wcześniej odrobić pracę domową, aby przyspieszyć cały proces.

Ponadto zalecam przygotowanie estetycznego, konkretnego CV bez lania wody. Najlepiej, aby było dopasowane do branży, która nas interesuje. W nim opisać to, co umiemy. Podkreślenie swoich umiejętności oraz pokazanie się odpowiednim firmom – oto moja recepta na dobre wykorzystanie targów.

A co osobiście Pani daje największą satysfakcję przy organizacji takich targów?

Największą satysfakcję daje mi duża frekwencja na targach (śmiech). Naprawdę! To zawsze trzyma wszystkich w napięciu. Zależy nam na tym, aby uczestnicy i firmy były zajęte – po to tam są. Natomiast wyzwaniem jest techniczne ogarnięcie tego tłumu. Chociaż tworzymy wydarzenie otwarte, każdy kto wchodzi na obszar targów musi zeskanować swój bilet – wydrukowany lub ściągnięty na smartphona.

Największa satysfakcja i ulga jest już po wydarzeniu, gdy schodzi napięcie. W ciągu dnia bardzo dużo się dzieje, zwłaszcza w ciągu tych pierwszych dwóch, trzech godzin.

Oprócz uczestników musimy również pomagać firmom. Większość jest sumienna oraz bardzo dobrze zorganizowana, jednak zdarzają się takie, które przychodzą w ostatniej chwili i mają pretensje, że czegoś nie znajdują na stoisku, chociaż tego nie zamawiali.

Jest dużo spraw do załatwienia na ostatnią chwilę. Dlatego tak jak mówię – najlepiej jest, gdy można już posprzątać swoje stanowisko, iść w końcu coś zjeść, zbić piątki z całą ekipą, a później się porządnie wyspać.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *